Podwieszanie na widmowych łańcuchach. Recenzja gry Astral Chain [SWITCH]
Platinum Games ma specjalne miejsce w moim sercu, zwłaszcza po takim fenomenalnym tytule, jakim był NieR: Automata. Samo nazwisko H. Kamiya nie jest mi obce, gdyż to temu panu mogę podziękować za moje dzisiejsze upodobania co do gier komputerowych. Pan Hideki maczał palce w tworzeniu takich gier jak Resident Evil 2, Devil May Cry, Ōkami czy też Bayonetta. Dlatego gdy tylko udało mi się dorwać najnowszą konsolę Nintendo, moim pierwszym wyborem był ostatni tytuł „studia z platyny”.
Astral Chain najszybciej można opisać jako slasher. Dynamiczny, z ciekawymi mechanikami, oparty fabularnie o niedaleką przyszłość, kiedy to ludzkość musi bronić się przed chimerycznymi stworami z innego wymiaru. Jednak tutaj nie ma postapokalipsy. No dobra, może troszkę, ale nie da się tego poznać; ponieważ świat gry to w większości ogromna metropolia z mocno „neonowym” zacięciem rodem z Blade Runnera. Jako policjant specjalnej jednostki NEURON mamy za zadanie pokonać stwory z innego wymiaru. Aby tego dokonać, trzeba sięgnąć po specjalne rozwiązanie, jakim właśnie są tytułowe łańcuchy astralne – które sprawiają, że można przejąć władzę nad chimerą. Jest to jedyny sposób, by uratować ludzkość.
Świat
W taki sposób lądujemy za sterami policjanta specjalnej jednostki, którego celem jest ochrona mieszkańców Arki (wielokulturowa metropolia, gdzie dzieje się większość akcji gry) przed wandalizmem, śmieceniem oraz przed atakami wcześniej wymienionych potworów. Samo miasto jest bardzo dobrze zaprojektowane, świadczy o tym fakt, że podczas rozgrywki gracz ma możliwość jego zwiedzania, odkrywania sekretów czy też podejmowania się zadań pobocznych. Są neony, przechodnie, futurystyczne budynki oraz infrastruktura. To wszystko cieszy oko i sprawia, że naprawdę chce się zwiedzać. Jednakże Astral Chain nie opiera się tylko na tym jednym settingu. Po czasie przyjdzie nam się również mierzyć z maszkarami w innym wymiarze, gdzie w miejsce metropolii będziemy podziwiać ogromne monolity rodem z filmu 2001: Odyseja Kosmiczna.
Ma to swój klimat, a oprawa cieszy oko, co jest jak najbardziej na plus. Choć muszę przyznać, że po czasie misje w metropolii są ciekawsze niż błądzenie w labiryncie gładkich kamieni.
Rozgrywka
Tutaj to jest zabawa – jako że „Platynowi” zjedli zęby na slasherach, to można było się spodziewać animacji na najwyższym poziomie. Astral Chain pod względem mechaniki walki jest naprawdę dopieszczony, mamy tutaj soczyste combosy, kontry, kilka rodzajów broni oraz ciosy kończące. Dodajmy do tego również to, że bardziej rozbudowane kombinacje musimy wykonywać, sterując obiema postaciami naraz: naszym policjantem oraz chimerą na łańcuchu. Który to łańcuch właśnie nieraz trzeba wykorzystywać, by zyskać przewagę przed adwersarzem. Możemy go owinąć wokół przeciwnika, by go na chwilę zablokować i spuścić łomot. Możemy go użyć, by skontrować szarżę przeciwnika i odbić go w drugą stronę na jego niekorzyść. Trzeba być zawsze czujnym, zalecam przy tym przejść dobrze samouczek na temat sterownia chimerą i możliwości łańcucha, gdyż wymaga to wprawy. Jednak gdy już się nauczymy tych „trików”, sama walka jest wtedy jeszcze bardziej fascynująca.
Oczywiście oprócz walki, gra również opiera się na sekwencjach „detektywistycznych”, gdzie naszym zadaniem jest rozwiązywanie spraw związanych z zaginięciami ludności cywilnej, wandalizmem czy też poniekąd morderstwem. Jest to bardzo fajnie rozwiązane, gdyż podczas śledztwa zbieramy wszelakie poszlaki oraz informacje.
Dzięki naszej chimerze mamy również możliwość zbierania informacji w miejscach, które dla człowieka są niedostępne. Dodatkowo naszego łańcuchowego przyjaciela możemy wysłać na zwiady, by mógł podsłuchać podejrzanych bez zbędnego przyciągania uwagi (chimera jest niewidzialna dla zwykłego śmiertelnika). Do naszej dyspozycji jest również oddana technologia, która może nam mapować otoczenie i wykonać symulację przykładowej „zbrodni” na podstawie zebranych danych. Wygląda na to, że jednostka NEURON nabyła prawa do takiej technologii od samego Bruce’a Wayne’a, gdyż mechanika mocno przypomina to, co mieliśmy okazję widzieć w grach z serii Arkham.
Wszystko, co zebraliśmy, omawiamy w punkcie kulminacyjnym. Polega to na wzięciu udziału w minigrze, która może trochę przypominać rozprawy z Danganronpy czy też Ace Attorney. Na podstawie pytań partnera udzielamy odpowiedzi, by dojść do konkluzji w sprawie całego śledztwa. Uwielbiam takie smaczki, a dodanie tego typu zadań do slashera jest świetnym kontrastem dla dynamicznej akcji. Dzięki temu nie ma się odczucia monotonii i jest to miłe rozwinięcie fabuły.
Podczas rozwiązywania śledztw również mamy możliwość „oczyszczania” Arki z pozostałości obcej materii po maszkarach, która jest szkodliwa dla ludzi, a nasza chimera może je bez problemu zbierać. Rozwiązywanie zadań pobocznych czy też właśnie czyszczenie lub leczenie osób zakażonych materią wynagradzane jest punktami oraz ulepszeniami dla postaci.
Dodajmy do tego jeszcze bardzo oczywisty japoński humor i mamy naprawdę solidny i ciekawy tytuł pod względem rozgrywki.
Grafika i Dźwięk
Graficznie jest obłędnie, serio byłem w ogromnym szoku, gdy zobaczyłem, jak wyglądają tekstury na ekranie Switcha. Szczęka mi opadła, gdyż przyzwyczajony do jakości rozdziałki z 3DS-a nie spodziewałem się ostrego uderzenia kolorów i stylizowanej grafiki. Astral Chain jest bardzo stylowe i to właśnie styl, w jakim jest wykonany, sprawia, że jest unikatowy. Mocno neonowe kolory świetnie się łączą ze stylem przypominającym cel shading. Świetnie to się zgrywa z zamysłem oraz fabułą gry, gdzie futurystyczny klimat sprzyja właśnie jaskrawości oraz ogromowi oświetlenia.
Oczywiście trzeba sobie zdawać sprawę, że możliwości konsoli Nintendo są stosunkowo ograniczone, w porównaniu z tym, co oferuje konkurencja. Jednak trzeba przyznać, że tytuł mocno broni się oprawą wizualną nawet, gdy połączymy „pstryka” do TV.
Co do muzyki, tutaj jest naprawdę dobrze; z prostego powodu: przy tworzeniu kompozycji obecny był pan Satoshi Igarashi, który to współpracował przy tworzeniu muzyki do NieR: Automata, gdzie już w tamtej grze muzyka była niezapomniana i magiczna. Tutaj, przy Astral Chain, muzyka jest znacznie dynamiczniejsza; usłyszymy tu numery oparte o syntezatory oraz mocne gitarowe brzmienia. Znajdą się również utwory spokojniejsze, które też mają swój urok. Ciekawe jest również to, że w prawie wszystkich kawałkach obecny jest melancholijny, melodyjny wokal. Jest to naprawdę fenomenalnie skomponowany soundtrack.
Jakość
Gra pod względem technicznym działa bardzo dobrze, co świadczy o dobrej optymalizacji. Nie napotkałem również żadnych artefaktów graficznych czy też gliczy, które w jakiś sposób przeszkodziłyby w rozgrywce. Podkreślę tylko, że w grze obecne są obiekty fizyczne, z którymi wchodzić w interakcje można tylko za pomocą „zderzenia” czy też „nachodzenia” na nie.
Takie rzeczy jak piłka czy puszki są właśnie takimi obiektami. Wbrew pozorom, to, jak się z nimi obchodzimy, ma wpływ na punkty, które zbieramy podczas rozgrywki. Przykładowo, po przekopaniu piłki w stronę dzieci na boisku, gra zareaguje i wynagrodzi nasz trud.
Lubię takie dodatki, które na pierwszy rzut oka nie są tak oczywiste. Moim zdaniem wpływa to bardzo dobrze na immersję, a to duży plus. Przyczepiłbym się jednak do dosyć ubogiego udźwiękowienia postaci, gdyż podczas cut-scen wszyscy mówią głosami aktorów. Jednak podczas samej rozgrywki postacie nie są już tak rozgadane, wręcz milczą. Porozumiewają się napisami. No i fakt, że o polskiej lokalizacji można pomarzyć.
Ocena
Zaufałem Platinum Games i nie zawiodłem się. Dostałem naprawdę wciągającą grę w klimacie cyberpunkowym z dobrą fabułą, widowiskową i wymagającą mechaniką walki oraz piękną oprawą audiowizualną. Jeżeli graliście w NieR: Automata, lub macie na swoim koncie gry, które współtworzył Hideki Kamiya, to możecie śmiało brać Astral Chain. Ja potraktowałem tę grę jak tytuł wstępny do konsoli Nintendo Switch i był to jak najbardziej udany wybór.
- Świat: 8/10
- Rozgrywka: 9/10
- Grafika: 10/10
- Dźwięk: 10/10
- Jakość: 9/10
Platforma testowa NS
-
- +Futurystyczny świat gry
- +Ciesząca oko stylizowana grafika
- +Widowiskowe combosy
- +Świetnie skomponowana muzyka
- –Śladowe ilości dubbingu
- –Po czasie nudzi się „inny wymiar”
- .
- .
- .
- .
Niespełniony artysta. Fan RPG-ów wszelakich. Wielbiciel sushi i „chińskich” bajek. Chciałby mieć siwe włosy jak Dante lub Geralt.