Swallow the Sea. Ocean nie był jeszcze tak pięknie groteskowy
Głębia oceanu, surrealistyczne, groteskowe potwory, niskie szanse na przeżycie. Czego chcieć więcej od życia w Swallow the Sea?
Gdy przychodzi nam na myśl ocean, o czym myślimy? O nieskończonych połaciach wody? O filmach, które rozgrywały się pośród oceanicznych wód? A może wspominamy odbyte za młodu rejsy? Rzadziej myślimy o tym, co znajdować może się daleko, w głębi oceanicznej pustki. Myśl taka na pewno towarzyszyła dwóm entuzjastom gier, kiedy tworzyli swoje najnowsze, groteskowe dzieło. Swallow the Sea to krótka gra indie, dostępna w formacie zapłać-ile-chcesz na Itch.io. Wypełni was ona jednocześnie miłością i obrzydzeniem, na tylko sobie znany sposób.
Oceaniczny horror
Mieliście okazję zagrać kiedyś w Agar.io lub pierwszy etap Spore? Jeżeli tak, to tutaj odnajdziecie się bez problemu. W Swallow the Sea poruszamy się zbitką komórek, która desperacko próbuje przeżyć i się rozwinąć. Czyni to poprzez konsumpcję innych, mniejszych od niej stworzeń. Stworzeń, które budową swojego ciała przywodzą na myśli opisy potworów nawiedzających umysł i kartki opowiadań H.P. Lovecrafta. Na swojej drodze zastać możemy kreatury, które na widok szybkiego obiadu, jakim niewątpliwie na początku jesteśmy, odciągną swoją skórę, ukazując nam czaszkę i rząd zębów, którymi spróbują przebić się przez naszą błonę komórkową. Na szczęście twórcy, na osłodę naszych starań, nazwali wszystkie potworki słodkimi imionami, jak Ubb czy Nooty.
Świat, po którym się poruszamy, również nie ustępuje w swojej estetyce tworom mistrzów horroru. Podróż zaczynamy w – jak może nam się na początku zdawać – osobliwej jaskini, wypełnionej innymi przedstawicielami naszego komórkowego gatunku. W miarę naszych odkryć, świat ulega zmianie: na naszej drodze stają coraz to potworniejsze stworzenia. Również środowisko, po którym się poruszamy, zaczyna ulegać degradacji. W końcu napotykamy Jego. Największego do tej pory potwora. Wita on nas całusem i szerokim uśmiechem. Powiedzmy, że lepiej jest nie przyglądać mu się z bliska. W trakcie naszej ucieczki przed monstrum świat ulegnie metamorfozie. Groteska osiąga swoje apogeum. Teren zmienia się w pokryte gnijącym mięsem szczeliny, a wszystko wokół zaczyna zdawać sobie sprawę, kto tak naprawdę jest na szczycie łańcucha pokarmowego.
Całej naszej podróży akompaniuje świetny sound design. Wszystkie nasze akcje nagradzane są pozytywnie obrzydzającymi efektami dźwiękowymi, a odgłosy naszych oponentów automatycznie skłaniają nas do ucieczki. W tle przygrywa nam również – zależny od etapu, w którym się znajdujemy – mroczny ambient. Jego syntetyczne tony idealnie zgrywają się z tajemniczą atmosferą morskiej głębi.
Zrodzony w głębi
Potem… O tym musicie przekonać się już sami; ale wiedzcie, że świat, w którym znajdowaliśmy się do tej pory, nie był najgorszym, co mogło nas spotkać. Mimo iż świat ten widzimy jedynie przez chwilę w końcowej cut-scence, to wiemy, że nie czeka nas w nim nic dobrego.
Jeżeli macie piętnaście minut wolnego czasu lub szukacie rozrywki, która nie zajmie was na długo, Swallow the Sea będzie dla was idealnym kąskiem.
Jeżeli lubicie gry indie, to na pewno powinniście poczytać też o rodzimym Bug Academy.
Konsolowiec z dziada pradziada. Grę uznaje za skończoną, dopiero gdy wbije platynę. Pisał już o wszystkim oprócz modzie. Git Gud and Praise the Sun!