POSTAL Redux – recenzja [PS4]
Drogi pamiętniczku. Przeprowadzka do Paradise była pomyłką. Ludzie tutaj są… chorzy. Po zmroku słyszę strzały i krzyki. Teraz jeszcze telefony, w których słyszę, że wyrzucają mnie z domu. Mojego domu. Od teraz noszę kevlar i broń w każdym momencie.
Takimi słowami wita nas ekran ładowania pierwszego poziomu POSTAL Redux. To dopiero początek naszego szaleństwa.
Dziękujemy studiu Running With Scissors oraz wydawcy MD Games Publishing za dostarczenie klucza do gry.
Świat
Paradise to urocze miasteczko znajdujące się gdzieś w Arizonie. Z angielskiego jego nazwę przetłumaczyć można jako raj; ale przez czyny, które przyjdzie nam wyrządzić, miastu temu znacznie bliżej będzie do piekła. Na szczęście nie samym małomiasteczkowym klimatem Postal stoi. W trakcie rozgrywki będziemy mieli okazję zwiedzić także masę różnorodnych lokacji: od baraków i parków z kamperami, poprzez getto i przedmieścia, kończąc na bazie wojskowej – a nawet i japońskich metropoliach, dzięki zawartemu w produkcie dodatkowi. Zdecydowanie jest gdzie siać mord. Tylko czy w ogóle warto?
Rozgrywka
Oryginalny Postal swoją premierę miał jeszcze w XX wieku, dokładniej mówiąc w 1997 roku. Gry tworzone w tamtych czasach są na dzisiejsze standardy dość archaiczne. Problem ten dotyka jednak Postala znacznie bardziej niż choćby takiego Fallouta, który wyszedł w tym samym roku. Przyczynę takiego stanu możemy łatwo odnaleźć, spoglądając na historię tytułu. Gra studia Running With Scissors nie miała być w założeniach bardzo grywalna. Jej zadaniem było szokować i wzbudzać kontrowersje. Ponad dwadzieścia lat temu zdecydowanie jej się to udało. Dziś jednak oryginalny Postal, jak i wersja Redux nie wzbudza już takich emocji. Co za tym idzie, gra straciła swój najmocniejszy element.
Jednakże mimo swojej archaiczności, rozgrywka w krótkich sesjach wciąż potrafi wzbudzić nieco przyjemności. Mechanika strzelania oparta o dwa analogi sprawdza się w grze całkiem dobrze, ale przy dłuższych posiedzeniach może nieco zmęczyć.
Skupmy się teraz nieco bardziej na technicznych aspektach rozgrywki. POSTAL Redux daje nam do dyspozycji 24 poziomy w dwóch różnych trybach. Przejść je możemy w trybie kampanii bądź w arkadowym trybie „Rampage”. Same etapy natomiast są bardzo mocno zróżnicowane w poziomie trudności. Niektóre momenty są na tyle proste, że przejść je można prując z podstawowego karabinu do wszystkiego, co się napatoczy. Zdarzają się jednak etapy wymagające od nas nadzwyczajnego wyczucia i nadprzyrodzonych umiejętności, gdyż przeciwnicy zaczną strzelać, będąc jeszcze poza zasięgiem naszego pola widzenia. Pole to natomiast nie jest zbyt duże z powodu rzutu izometrycznego zastosowanego w grze.
Parada koszmarów
Na szczęście w pozbyciu się takowych niemilców pomoże nam całkiem spory arsenał, składający się z siedmiu giwer oraz pięciu rodzajów broni rzucanej. Choć trzeba sobie powiedzieć, że podstawowa broń, z którą zaczynamy każdy etap, jest bezużyteczna. Używać jej należy tylko w sytuacjach awaryjnych bądź do mordowania nieuzbrojonych cywili (panie policjancie, to tylko gra!). W nasze ręce podczas rozgrywki wpadną między innymi: rewolwer, miotacz ognia czy wyrzutnia rakiet. Jednakże moją ulubioną bronią od samego początku, aż do samego końca, była zwykła strzelba. To właśnie z nią przeszedłem wszystkie etapy i wam też ją mocno polecam.
Wróćmy jednak na chwilę do tematu archaiczności. POSTAL Redux nadal używa starusieńkiego systemu zdrowia opartego o apteczki i kamizelki kuloodporne. Nie uświadczymy tutaj regeneracji zdrowia rodem z Call of Duty; co jest dla mnie plusem, ale niektórych może zrazić.
Porzućmy jednak temat rozgrywki i skupmy się na warstwie audiowizualnej tytułu.
Grafika i dźwięk
Ręcznie rysowane tła z oryginału przeniesione zostały w znacznie wyższej jakości do wersji Redux. Oznacza to, że etapy, w których siejemy mord, nadal wyglądają ślicznie oraz urzekają detalami i małymi smaczkami. Sam zremasterowany tytuł natomiast stoi na zasłużonym Unreal Engine, dzięki czemu wszystkie modele postaci wyglądają naprawdę dobrze i oddają ducha oryginału. Nieco jednak zawiódł mnie brak jakichkolwiek efektów szmacianej lalki. Rag doll to coś, czego jestem fanem, i zawiódł mnie nieco jego brak w POSTAL Redux.
Jak natomiast prezentuje się warstwa audio Postala? Można określić ją tak naprawdę dwoma słowami – jest ciężka. Podczas kampanii jedyne, co będzie akompaniować naszym poczynaniom, to krzyki ofiar, odgłosy broni i docinki protagonisty. Zero muzyki. Robi to naprawdę ciężką atmosferę i przyznam, że podobało mi się to. Było strasznie i klimatycznie. Tryb Rampage natomiast raczy nas dość skoczną, elektroniczną i industrialną muzyką. Jest ona zaskakująco dobra i można ją przesłuchać także, legalnie, w serwisie YouTube. Poniżej możecie posłuchać jeden z utworów z tejże ścieżki dźwiękowej.
Jakość
W kwestiach technicznych nie mam się praktycznie do czego przyczepić. Gra działa tak, jak powinna i przez całą swoją przygodę z nią nie uświadczyłem choćby jednego błędu. Nieco mniej dobrych rzeczy mogę powiedzieć o poziomie trudności. Jest on tak nierówny jak polskie wykresy zakażeń koronawirusem. Momentami było to frustrujące, ale całościowo gra jest znacznie bardziej na plus niż na minus.
Ocena
POSTAL Redux to gra archaiczna, której najważniejszy element – kontrowersyjność – uleciał już dawno temu. Nie zmienia to jednak faktu, że bezstresowe mordowanie nadal jest przyjemne i potrafi odciągnąć człowieka od myśli o codziennym świecie. W tym aspekcie gra ciągle zasługuje na pochwałę i warto w nią zainwestować, nawet jako zwykły odstresowywacz.
- Świat: 7/10
- Rozgrywka: 6/10
- Grafika: 8/10
- Dźwięk: 8/10
- Jakość: 7/10
Platforma testowa PS4
- +Strzelanie nadal jest przyjemne
- +Warstwa audiowizualna robi świetną atmosferę
- +Bardzo dobry odstresowywacz
- –Mimo 24 poziomów, bardzo krótka
- –Nierówny poziom trudności
- .
- .
- .
- .
Konsolowiec z dziada pradziada. Grę uznaje za skończoną, dopiero gdy wbije platynę. Pisał już o wszystkim oprócz modzie. Git Gud and Praise the Sun!