Sniper Ghost Warrior Contracts 2 – recenzja [PS4/PS5]
Druga część Sniper Ghost Warrior Contracts trafiła 4 czerwca do graczy. A teraz ja mam ją na celowniku. Jeśli zastanawiacie się, czy jest to gra dla was, przeczytajcie recenzję.
Dziękujemy CI Games za dostarczenie klucza do gry.
Jeszcze tylko zaznaczę, że miałam do czynienia z pierwszą odsłoną Kontraktów – co więcej, recenzowałam ją. Jedynkę oceniałam na PC, natomiast w przypadku sequela przyszło mi przyjrzeć się wersji na PS4/PS5. A teraz do rzeczy.
ŚWIAT
Gry snajperskie najczęściej opowiadają jakąś historię, ale na pewno pełni ona drugorzędne znaczenie. Tak jest i tym razem. W nowej odsłonie Snipera trafiamy na Bliski Wschód, a więc w rejony zupełnie odmienne niż pokryta śniegiem i skuta lodem Syberia z pierwszej części. Sytuacja jest napięta: władzę sprawuje tu bezwzględna osoba, która podsyca regionalne konflikty. Wcielamy się w postać snajpera o pseudonimie Raven, który otrzymuje zadanie zlikwidowania zwolenników reżimu. Misje wykonujemy na pięciu mapach, które – tak jak miało to miejsce w przypadku jedynki – stworzono ze szczególną starannością.
Projektanci poziomów jak zawsze nie zawiedli. Przede wszystkim tym razem możemy obserwować przepiękne krajobrazy pustynne (ostatnio były to malownicze góry), ale nie samymi widokami Raven żyje. Na pochwałę zasługuje to, że jest naprawdę ciekawie, bo oprócz chodzenia z miejsca do miejsca na mapie kości bohatera ćwiczą się także w inny sposób: wchodzimy w górę, w dół, wspinamy się, zjeżdżamy po tyrolce, pływamy i tak dalej.
ROZGRYWKA
Rozgrywka w Sniper Ghost Warrior Contracts 2 polega standardowo na realizowaniu kontraktów, czyli zleceń na zabijanie konkretnych postaci. Udajemy się do danego miejsca, bierzemy karabin i strzelamy. Interfejs i mechaniki nie różnią się zbytnio od tego, czego można było doświadczyć w „jedynce”. Właściwie to na pierwszy rzut oka Contracts 2 wygląda jak rozszerzenie do pierwszego SGWC – tylko z nowymi mapami i cieplejszym klimatem. A jednak tytuł oferuje parę innowacji.
Jedną z ważniejszych są ułatwienia dla osób, które wcześniej nie miały do czynienia z grą – lub miały i uważały Snipera za twardy orzech do zgryzienia. Zamiast trzech poziomów trudności otrzymujemy teraz cztery, z czego jeden oferuje gameplayowe udogodnienia dla początkujących. Natomiast drugą istotną zmianą jest to, że teraz możemy celować z dalekiego dystansu, a mianowicie ponad jednego kilometra.
Misje można wykonywać na różne sposoby. Nie trzeba od razu do wszystkich strzelać – czasem wystarczy odwrócić uwagę strażników, do czego służą m.in. pociski wabiące, miny gazowe czy dron, o którym zaraz powiem więcej – i przekraść się po cichutku. Bo tak jak miało to miejsce w przypadku jedynki, tutaj także możemy bawić się w Hitmana (tak, nadal są tu dostępne lodówki do ukrywania ciał). Poza karabinem snajperskim dysponujemy także bronią do cichej eliminacji wrogów z krótkiego dystansu. W wyposażeniu Ravena znajdziemy nóż, pistolet z tłumikiem czy łuk, które są szczególnie przydatne podczas skradania się w budynkach.
Liczba broni, jaką dysponujemy, nie powala. Natomiast są tu dostępne ciekawe gadżety, takie jak choćby kojarzony z poprzedniej części dron zwiadowczy. Służy on do badania terenu, wabienia przeciwników i hakowania systemu monitoringu. Oprócz tego mamy do dyspozycji maskę, która umożliwia Ravenowi zobaczenie „niewidocznego”. Jeden z trybów maski podświetla przedmioty, z którymi możemy wejść w interakcje. Mamy też tryb termowizji, który koloruje na czerwono to, co cieplejsze, a mianowicie wrogów. To jest szczególnie przydatne, bowiem czasami kolor ubrania przeciwników zlewa się z otoczeniem – przecież nikt tu nie chodzi ubrany w jaskrawy róż.
A skoro w temacie broni i wyposażenia jesteśmy, parę słów należy wspomnieć o sterowaniu. To są wyłącznie moje subiektywne odczucia, ale wydaje mi się, że na konsoli ogarnąć to trudno. Nie odczuwałam jakiejś wyjątkowej przyjemności z grania przy użyciu pada – przeciwnie, namierzanie celu stawało się niekiedy dość frustrujące. Myszka i klawiatura zdają się dawać wrażenie większej precyzji. Niemniej jestem ciekawa darmowej aktualizacji do PlayStation 5 i tego, jakie efekty next-genowa wersja nowego Snipera wydobędzie z DualSense.
GRAFIKA
Sniper Ghost Warrior Contracts 2 wygląda lepiej niż poprzedniczka. Jednak sequel nie jest wolny od tego samego niedociągnięcia technicznego, na które przyszło mi narzekać w recenzji pierwszej odsłony. Niektórymi obrazkami można się zachwycać, dlaczego nie – jest bardzo ładnie, ale głównie tylko z daleka. Bo czasem gdy podchodzimy bliżej, zatapiając się chociażby w przerzedzoną trawę (tak, ja znowu o tym), oprawa wideo zaczyna wyglądać mocno schematycznie i niemalże przestarzale. To oczywiście nie jest regułą – bo na przykład światło słońca odbijające się na lufie karabinu snajperskiego wygląda wspaniale. Nieodłącznym elementem serii jest widok z perspektywy lecącego pocisku, nadający rozgrywce swego rodzaju epickości, filmowości. Widok ten zwiększa immersję oraz satysfakcję płynącą z celnego strzału (jakkolwiek to brzmi).
JAKOŚĆ
Tytuł prezentuje wysoką jakość oprawy wideo, choć to nie wszystko: muzyka i dźwięk także zasługują na docenienie. Jest bardzo klimatycznie i wszystko jak najbardziej pasuje do siebie. Produkcja od CI Games jest natomiast dość krótka – oczywiście wszystko zależy od indywidualnych umiejętności gracza, ale ukończenie najnowszych Kontraktów może wam zająć zaledwie parę godzin. Z drugiej strony jednak chyba dobrze, że rozgrywka nie przeciąga się jakoś specjalnie, bo po paru godzinach tytuł zaczyna nużyć. Mam też pewne zastrzeżenia do poziomu inteligencji przeciwników – miejscami bywają oni naprawdę głupi.
Wielu graczy skończy grę po kilku godzinach, a ci bardziej zdeterminowani po kilkudziesięciu. Podczas każdej misji czekają do znalezienia przedmioty kolekcjonerskie, takie jak dzienniki czy kamuflaże do broni. Trudno się im oprzeć, gdyż o ich obecności oraz kierunku, w którym należy się udać, informuje złoty, migający łuk na minimapie. Kolejną aktywnością opcjonalną są oczywiście wyzwania, takie jak eliminacja konkretnej postaci, gdy stoi w oknie swojego biura, gdy ucieka, lub gdy Raven jedzie windą. Gracze zainteresowani ich wypełnianiem z pewnością spędzą przy nich kilka dodatkowych godzin. Na sam koniec zostały nam łowy, czyli eliminacja opcjonalnych celów. Warto je wykonywać, ponieważ odblokowują one dostęp do zaawansowanego wyposażenia. Czy można przejść grę z podstawowym ekwipunkiem? Owszem, ale za różne aktywności otrzymujemy kredyty, pozwalające kupić tłumik do karabinu krótkodystansowego, lunetę celowniczą z większym przybliżeniem, czy automatyczną wieżyczkę, która strzeli na nasz rozkaz.
OCENA
Gra jest dość krótka i nie wprowadza niebywałych innowacji do serii. Za to wygląda ładnie, zrobili ją Polacy i do tego od momentu premiery kosztuje niewiele – około 100 złotych. Jeśli komuś pasowały pierwsze Kontrakty lub chce poczuć się jak Snajper Duch, to jest to pozycja obowiązkowa. Ale jeśli zastanawiacie się, czy nabyć produkcję od CI Games, ale nie macie cierpliwości do skrupulatnego namierzania celów za pomocą kontrolera i wstrzymywania oddechu wraz z głównym bohaterem, to raczej nie jest to tytuł dla was.
- Świat: 8/10
- Rozgrywka: 6/10
- Grafika: 8/10
- Dźwięk: 9/10
- Jakość: 6/10
Platforma testowa PS5
- Gra działała w trybie wstecznej kompatybilności z PS4
-
- +oprawa audio-wizualna
- +design poziomów
- +gra najlepsza w swoim gatunku
- +cena
- –AI przeciwników
- –niewiele różnic względem pierwszej części serii
- –na dłuższą metę może trochę nużyć
- .
- .
- .
- .
Absolwentka i pasjonatka dziennikarstwa i filologii angielskiej. Fanka strategii i pomysłowych indyków – czyli tytułów, w których bardziej niż refleks liczy się logiczne myślenie. Oprócz grania, uwielbia czytać książki i słuchać muzyki rockowej i alternatywnej.