Svita – Pierwsze Wrażenia [PC]
Na Odyna! Nordycki panteon został zaatakowany! Przez kogo, pytacie? Otóż przez Słowiańskie bóstwa i demony.
Tak przynajmniej prezentuje się początkowy zarys fabuły polskiej gry o nazwie Svita. Produkcja ta dostępna jest na razie jedynie w formie wersji demonstracyjnej. Link do oficjalnej strony gry, z której pobrać będziecie mogli około godzinne demo, znajduje się tutaj.
Zanim przejdziemy do sedna, warto nadmienić, iż gra swoją produkcję opiera na wsparciu finansowym przez fanów. Jeżeli więc tytuł ten zainteresuje was na tyle, że zdecydujecie się twórców wspomóc, to możecie zrobić to, klikając w wspieram.to/svita.
Świat
Kraina, po której przyjdzie nam podróżować, pierwotnie była terenem spokojnym. Oczywiście jeżeli tak w ogóle nazwać można miejsce, w którym przebywały takie osobistości jak Thor, Odyn, Loki czy zastępy zmarłych wikingów. Nie to jest jednak teraz ważne. Ziemia ta popadać zaczyna w chaos spowodowany znakami wskazującymi na nadejście Ragnaröku — raczej nieciekawego czasu dla skandynawskich bogów, dość mocno związanego z ich śmiercią. Co gorsza, w rozpoczęcie Ragnaröku uwikłane są także słowiańskie demony.
Nasza przygoda rozpoczyna się w chwili, gdy ktoś uwolnił z więzów Lokiego oraz jego wilka Fenrira. Protagonistka, którą przyjdzie nam kierować, odbywała w tym czasie odświeżającą kąpiel w gorących źródłach. Wykorzystując chwilę nieuwagi bohaterki, ktoś ukradł jej niezwykle ważny amulet. Naszym zadaniem w wersji demo jest odzyskanie tegoż wisiorka.
Rozgrywka
Tytuł ten stworzony został na silniku RPG Makera. Svita jest więc dość typowym przedstawicielem gatunku JRPG. Gra ta umożliwia nam tradycyjnie swobodne zwiedzanie lokacji, rozmowę z napotkanymi postaciami, wbijanie nowych poziomów czy kompletowanie ekwipunku. Twórcy na razie nie pokusili się o żadną innowację w tym temacie, ale nie ma też się co dziwić. Po co od nowa wymyślać koło? Podstawowe elementy rozgrywki jak najbardziej spisują się tak, jak powinny.
To samo można powiedzieć o równie typowej walce. Odbywa się ona w systemie tur, w której to mamy możliwość wyboru akcji, jaką ma przeprowadzić kierowana przez nas postać i jej kompani. Tak więc możemy atakować, używać umiejętności bądź magii, używać przedmiotów czy ostatecznie bronić się przed nadchodzącym atakiem. Ponownie, nie ma tu na razie nic nowego. Nie uświadczymy żadnych synergii między postaciami czy specjalnych umiejętności wykonywanych tylko podczas spełnienia jakichś warunków. Jest to czysty system walki turowej.
Freya the explorer – Svita
Nieco bardziej rozbudowany jest system eksploracji. Tutaj również tradycyjnie poruszać będziemy się po mapach, zbierać przedmioty, czy wdawać się w starcia z przeciwnikami widocznymi na mapie. Pewnym urozmaiceniem jest tutaj etap, w którym zastosowano formułę znaną z gier Pokemon! Mianowicie w pewnym momencie na naszej drodze stanie wysoka trawa, która to skrywa przeciwników. Zupełnie jak w Pokemonach, przeciwnicy tutaj atakować będą nas w trakcie naszej przeprawy przezeń. Ot, ciekawe urozmaicenie.
Jako ciekawostkę wspomnieć mogę też, iż w grze występują także dwie mini gry. W każdą z nich zagrać możemy tylko raz. Pierwszą jest gra w „Kamień — Papier — Nożyce” z dzieckiem. Wstyd się przyznać, ale przegrałem. Drugą jest natomiast quiz zawierający trzy pytania. Tutaj już udało mi się wygrać, dzięki czemu w zamian otrzymałem rybę. Było warto.
Ogólnie rzecz ujmując, Svita oferuje przyjemny model rozgrywki fanom gier opartych o silnik RPG Maker. Nie ma tutaj nic odkrywczego, ale jest na tyle solidnie, że nie miałem z grą żadnych problemów. Jeżeli natomiast zagra w to osoba niezaznajomiona z zasadami takowych gier, to też żaden problem. Rozgrywka nie jest skomplikowana, ale może okazać się nużąca.
Grafika i Dźwięk
Jak sami twórcy na swej stronie podają, Svita to przede wszystkim projekt muzyczny, co słychać głośno i wyraźnie. Zawarte w grze utwory brzmią bardzo dobrze i nadają odpowiedniego klimatu. Pewien problem pojawia się, gdy utwór w danej lokacji zaczyna się zapętlać. Przy utworach instrumentalnych, które zazwyczaj towarzyszą takim grom, nie ma z tym większego problemu, gdyż są one tłem. Tutaj jednak jest inaczej. To właśnie muzyka wychodzi na pierwszy plan. Jest ona głośna, charakterystyczna i energiczna, ale niekoniecznie pasuje do choćby eksploracji ogrodu. Nie mniej jednak jest ona dobra, tylko nie zawsze odpowiednio dobrana. Jako przykład dobrze dobranej muzyki, mogę podać tę towarzyszącą walce z ostatnim bossem.
Gorzej jest ze stroną wizualną gry. Nie będę tutaj owijał w bawełnę. Według mnie gra wygląda tragicznie. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że ręcznie rysowana grafika do gry dopiero powstaje, ale recenzuję tutaj produkt w jego aktualnym stanie. Grając w tenże tytuł czułem się jakbym miał do czynienia z czymś w bardzo wczesnej wersji prealpha, albo czegoś na wzór „Mój pierwszy projekt w RPG Makerze”. Wiem, że brzmi to brutalnie, ale Svita na ten moment nie wygląda tak, jak powinna.
Tekstura co o pomstę do nieba woła! – Svita
Najbardziej bolą mnie tutaj użyte tekstury, oraz to, jak ich użyto. Tekstury podłoża czy ścian nie posiadają absolutnie żadnego cieniowania, przez co sprawiają wrażenie płaskich. Widać to, zwłaszcza gdy teoretycznie patrzymy na coś na wzniesieniu. Tekstury ścian łączą się z teksturami podłoża, przez co kompletnie zanika poczucie perspektywy. Zobaczyć możecie to zwłaszcza na poniższym screenie.
Bardzo kiepsko prezentują się też detale otoczenia. Mapy są małe, przez co dobrze byłoby je czymś wypełnić, ale wielokrotnie tego nie uświadczymy. To widać zwłaszcza w jednym z ostatnich etapów — na placu przed zamkiem. Jest on duży i kompletnie pusty. Znaleźć możemy tutaj parę postaci i sześć filarów oraz masę powtarzających się tekstur podłoża. Przestrzeń ta aż woła o zapełnienie jej czymś. Sam widziałbym tutaj fontannę, kamienne ławki, uwydatnioną drogę do bramy, która rozgałęziać będzie się na resztę miasta. Na razie wygląda to niestety okropnie.
Żeby jednak nie kończyć tej sekcji na negatywach, wspomnieć muszę, iż ładnie wyglądają grafiki przedstawiające naszych przeciwników. Zwłaszcza ostatni boss, tutaj grafika jak najbardziej trzeba pochwalić i przy okazji wspomnieć, żeby w wolnej chwili zajął się też terenem.
Jakość
Svita okazała się być stabilna i w żadnym momencie nie wyrzuciła mnie do pulpitu. Jedynym błędem, jaki napotkałem, to nieodtwarzająca się muzyka w trakcie zwiedzania lokacji. Błąd ten jednakże całkiem szybko się naprawił, bo już po kolejnej walce muzyka ponownie smyrała moje uszy. Przyczepić mogę się też teoretycznie dwóm literówkom w dialogach, ale to akurat nic wielkiego. Tutaj na plus i nic więcej do dodania nie mam.
Ocena
Svita to tytuł z ogromnym potencjałem. Przedstawione przez twórców demo nie odzwierciedla tegoż jednak w pełni. Tragiczna grafika ściera się ze świetną muzyką i kompetentnym, choć bardzo prostym i nierozbudowanym modelem rozgrywki. Osobiście wierzę w tę produkcję i z całą pewnością będę obserwował jej dalszy rozwój. To samo polecam także i wam. Zagrajcie w demo i oceńcie sami, czy gra ta przypadnie wam do gustu.
Przy okazji, jeżeli nie widzieliście jeszcze naszych innych „Pierwszych wrażeń” z Black Skylands, to możecie przeczytać je tutaj!
Konsolowiec z dziada pradziada. Grę uznaje za skończoną, dopiero gdy wbije platynę. Pisał już o wszystkim oprócz modzie. Git Gud and Praise the Sun!