NowośćRecenzjaTemat dnia

Not for Broadcast – recenzja [PC]. Telewizja propagandowa z humorem

Na „Not for Broadcast” czekałem od pierwszych zapowiedzi i wejścia w fazę early access. Pomysł wydawał się bardzo oryginalny, a zagranie w darmowy prolog tylko potwierdziło, że nie przejdę obok gry obojętnie.

Czy było warto czekać?

Dziękujemy Team17 za udostępnienie klucza do recenzji.

Świat

W dziele NotGames wcielamy się w Aleksa Winstona – realizatora telewizyjnego propagandowego programu National Nightly News na kanale 1 (hmmm…). Pierwsze dni w pracy mijają zwyczajnie, jednak z czasem dochodzą zatajanie prawd, konflikty wewnątrz ekipy stacji czy nawet tajemnicza organizacja, a my stajemy między pracą, rządem, rebeliantami i własną moralnością. Jak potoczy się historia – to zależy tylko od nas.

Not for Broadcast to ciągła walka nad śmiechem i smutkiem, humorystycznymi skeczami i zabijaniem w imię idei. Trudno jest mi jednoznacznie powiedzieć, w jakie tony chce gra uderzać. Raz obejrzymy absurdalne wywiady, by za godzinę być świadkiem zamachu terrorystycznego. Być może dlatego fabułę tak dobrze się śledzi – zwroty akcji faktycznie są nieoczekiwane, a często zabawny wydźwięk dobrze nas „przygasza” i usypia czujność, by nagle czymś zaatakować.

I już teraz mogę potwierdzić – nie jest to gra dla każdego. Humor jest najczęściej kabaretowy lub slapstickowy, a wszechobecna groteska może wybijać z klimatu. Ale polecam dać szansę temu tytułowi: to warty obejrzenia serial.

not for broadcast

Rozgrywka

Jak mogliście zwrócić uwagę, pisałem o „oglądaniu serialu”. Nie jest to metafora – gatunkowo Not for Broadcast można zaliczyć do gatunku FMV (full motion video) – gier opartych na nagranych kamerą scenach z aktorami. Tak więc każdy program, wywiad i reklamy są faktycznie zarejestrowane z udziałem żywych ludzi. I to jak! – aktorstwo stoi tu na najwyższym poziomie. Szczerze mówiąc, właśnie dla nich warto poznać recenzowany tytuł. Szczególnie świetnie wypadli aktorzy wcielający się w Jeremy’ego Donaldsona i Megan Wolfe, czyli prowadzących program, ale oczywiście przez ekrany przewinie się masa pracowników stacji, reporterów czy polityków. Każda rola, większa czy mniejsza, ma coś specyficznego i nadaje odpowiedni wydźwięk opowiadanej historii.

Niniejsza recenzja zaczęła przypominać wrażenia po wyjściu z kina, a jednak mowa o grze. Naszym celem będzie „montowanie na żywo” przysłowiowych Wiadomości. Każdy dzień w pracy zleci nam na wybieraniu tych najkorzystniejszych kadrów i ujęć, zmieniając je co nie więcej niż 10 sekund (aby nie znudzić widzów). Przyjdzie nam również regulować łączność, pilnować przegrzewających się maszyn, uruchamiać reklamy czy cenzurować niekorzystne wypowiedzi. Z czasem dojdzie także włączanie jakże ikonicznego „śmiechu z taśmy”. Nasze poczynania można obserwować na pasku oglądalności programu, ale – co ważniejsze – na ekranie podsumowującym dzień. Znajdziemy tu m.in. wskaźnik relacji z danymi ze stron.

not for broadcast

Bo tak, opis fabuły z początku recenzji nie był tylko zmyłką – nasze wybory faktycznie mają znaczenie. Wystarczy powiedzieć, że w grze są cztery zakończenia (tak naprawdę osiem, bo każde można skończyć na dwa sposoby) oraz 14 ekranów podsumowujących, wyświetlanych w epilogu. Dla przykładu, możemy skumplować się z rebeliantami i wygłuszyć propagandę, albo wręcz przeciwnie: będziemy stać murem za stacją i rządem. O czym jeszcze nie wspomniałem, pomiędzy fragmentami z kręceniem programu, druga połowa gry to paragrafówka. Na ładnie wyrenderowanych tłach będziemy czytać, co się dzieje u głównego bohatera i wybierać tam kolejne to ważkie decyzje. Przyjaciel chce naszej pomocy, jednak musimy złamać prawo – zaryzykujemy, czy będziemy dobrym obywatelem? Wiele takich decyzji wpłynie na zakończenie i alternatywne sceny w środku gry, a ogrom nagranych przez aktorów możliwości jest godzien podziwu.

Tak więc replayability jest spore – warto wracać do gry po pierwszym przejściu. Tym bardziej, że na chętnych czekają również wyzwania i możliwość obejrzenia programów bez żadnych interakcji. Co więcej, autorzy pomiędzy nagrywaniem głównej fabuły, za darmo udostępnili dwa długie spin-offy: Lockdown (podejrzewacie pewnie, dlaczego) oraz The Telethon. Ten pierwszy to specjalne wydanie wiadomości z absurdalnymi wątkami, a The Telethon to stara, czarno-biała zbiórka charytatywna, podczas której ujrzymy talent show i przepalające się taśmy filmowe. Przy okazji pochwalę kreatywność w kręceniu scen w całej grze – znajdziemy tu wywiady, reklamy, raporty z np. premiery filmu czy teledyski (wtedy też musimy rytmicznie zmieniać kadry).

not for broadcast

grafika I DŹWIĘK

Jak ocenić grafikę gry, w której 80% oprawy wizualnej stanowią filmy z żywymi aktorami? No ale spróbuję – gabinet, w którym urzędujemy ze sprzętem telewizyjnym, jest porządnie wymodelowany, poświaty i oświetlenie jest przyjemne. Tak samo etapy „czytankowe” między głównymi fragmentami gry. A filmiki są bardzo dobrze wyreżyserowane, cieszy mnogość kadrów, nawet tych, które nie są ważne (np. poprawki obiektywów).

Podobała mi się muzyka – nie ma jej dużo, ale dobrze buduje atmosferę. Świetne są takie szczegóły, jak dźwięki elementów w naszym biurze czy wgryzające się w umysł dżingle czołówek programu. Udźwiękowienie aktorów dobrze ogarnięto, nie słychać zmian w poziomie głośności czy innych audialnych artefaktów.

not for broadcast

Jakość

Z poważnymi problemami technicznymi spotkałem się już za czasów dystrybucji early access. Prolog wtedy był na moim sprzęcie niegrywalny, jednak z czasem twórcy poradzili sobie z technikaliami. Przetestowałem demo przed uruchomieniem premierowej wersji i hulało jak miło. Więc chyba pełna wersja też dobrze działa, finał akapitu i można przejść do oceny; prawda? Otóż nie – Not for Broadcast ma duże problemy techniczne, których w demie nie ma! Migoczące ekrany, black screeny, psujący się kod gry (niewłączające się nagrania), długie wczytywania i zacięcia. Twórcy byli i są świadomi stanu gry – ale załamują ręce, mówiąc o problemie nie do rozwiązania (vide forum gry, posty sprzed roku). Otóż głównym wrogiem gry jest… Windows. Kodek „okienek” odpowiedzialny za wyświetlenia filmów nie lubi się z Unity, czyli silnikiem recenzowanej gry. Mogę jednak uspokoić, że po części problem naprawia ustawienie gry na wersję beta („alternavideo” na Steamie), choć edycja ta bardziej obciąża komputer i mogą wystąpić crashe. Dlatego więc, gdy chcecie zakupić tytuł, sprawdźcie pierwszą godzinę – jeśli wszystko zadziała, cieszcie się grą. Do dema warto również zajrzeć, by sprawdzić tytuł tak po prostu, ale nie mierzcie go tą samą „techniczną” miarą jak wersję premierową.

not for broadcast

Jeśli chodzi o wady gry, tych wiele nie ma. Większość zależy od waszych upodobań – czy lubicie taki humor, czy nie przeszkadza (w założeniach) prosta rozgrywka niczym z FNAF. Długość gry jest w sam raz – ok. 9 godzin (licząc też poboczne historie), w ciągu których tytuł zaskakuje kolejnymi pomysłami i zwrotami akcji. Zawsze zostaje zaliczanie wyzwań i poznawanie zakończeń, by przedłużyć zabawę. Warto na koniec wspomnieć o poziomie trudności: mamy ich cztery, a ten najłatwiejszy upodobają sobie ci, którzy chcą tylko poznać historię i coś przy okazji poklikać. Albo mają problemy z angielskim, bo niestety największym minusem jest brak spolszczenia. Także tej kinowej, przez co do prawdziwej zabawy wymagana jest dobra znajomość języka angielskiego. Tym bardziej, kiedy oprócz czytania musimy co chwilę klikać, patrzeć na kilka ekranów naraz i jeszcze walczyć z przeciwnościami losu.

not for broadcast

Ocena

Not for Broadcast to ciekawy eksperyment. Tytuł powinien trafić w gusta fanów Papers, Please i… seriali. Znaczna większość to oglądanie niezłej jakości filmów z aktorami. Znajdziemy tu dobrą historię ze zwrotami akcji, mnóstwo humoru, świetną grę aktorską, mnogość zakończeń i przyjemne, oryginalne mechaniki. Jeśli choć jeden z tych elementów was zaciekawił, dajcie grze szansę, bo takich tytułów praktycznie nie ma. A eksperyment to udany – ale nie dla każdego.

INDYK NA PARZE #6: Not for Broadcast: Complete Edition – przegląd fantastycznych DLC

Not for Broadcast
8/10
  • Świat: 9/10
  • Rozgrywka: 8/10
  • Grafika: 8/10
  • Dźwięk: 8/10
  • Jakość: 7/10
Not for Broadcast to tytuł bardzo oryginalny, a z drugiej strony banalny – większość gry to oglądanie świetnie wyreżyserowanych filmów z aktorami. Znajdziemy tu dobrą historię ze zwrotami akcji, mnóstwo humoru, świetną grę aktorską, mnogość zakończeń i przyjemne, oryginalne mechaniki.

Platforma testowa PC

  • Procesor: AMD FX 6100 3.30 GHz
  • Monitor: Samsung SyncMaster 961BW
  • Grafika: NVIDIA GeForce GTX 660
  • Pamięć: 8 GB RAM
  • System: Windows 7
  • Myszka: TRACER Fairy Black RF NANO
  • Klawiatura: Mechaniczna Tracer
  • +Świetna gra aktorska i reżyseria
  • +Ciekawa fabuła ze zwrotami akcji
  • +Ogrom zakończeń i dwie bonusowe transmisje
  • +Teoretycznie prosta, ale satysfakcjonująca rozgrywka
  • Problemy techniczne
  • Brak języka polskiego
  • Specyficzny humor i ogólny wydźwięk
  • Może wymagać niezłej wielozadaniowości

Jak oceniamy gry?


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Rembus

Humanista, pasjonat historii i języków obcych (przede wszystkim angielskiego) oraz j. polskiego. "Pececiarz" od urodzenia, choć posiada obydwie kieszonsolki Sony. Spokojny człowiek, który lubi pisać to, co czytacie :P.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *