BLACKTAIL – recenzja [PC]
Debiuty w branży gier wideo nie są łatwe. Niemniej należy doceniać twórców, którzy przychodzą do stołu z ciekawym pomysłem. Taki jest BLACKTAIL, który ocieka słowiańską kulturą, prezentując zupełnie nową historię Baby Jagi.
Blacktail jest debiutanckim projektem polskiego studia The Parasight. Produkcja jest przygodową grą akcji z perspektywy pierwszoosobowej. W recenzowanej grze znajdziemy elementy z produkcji RPG czy platformowych. Za wydanie tytułu odpowiada Focus Entertainment. Gra zadebiutowała na PC, PlayStation 5 i Xbox Series.
Świat
W grze wcielamy się w dziewczynę o imieniu Jaga (Yaga), która została wygnana z wioski za domniemane konszachty z wiedźmą Babą. W przeszłości nasza bohaterka doświadczyła wiele cierpienia głównie dlatego, że zakrywała twarz maską. Opoką w jej życiu była jej siostra bliźniaczka Zora, która zaginęła tak samo, jak przyjaciele Yagi. W trakcie rozgrywki dowiemy się, kto odpowiada za tajemnicze zniknięcia dzieci i jaki związek z tym miała nasza bohaterka. Historia początkowo wydaje się intrygująca. Jednak sprawni odbiorcy kultury łatwo domyślą się potencjalnego finału opowieści, a wówczas fabuła traci na jakości.
Blacktail podzielony jest na cztery akty, które odpowiadają czterem porom roku. Oprócz wątku głównego czeka nas kilka misji pobocznych oraz standardowa eksploracja w celu zdobycia surowców do ulepszenia ekwipunku. Niestety sama konstrukcja misji oparta jest na dość prostym schemacie, a sam główny wątek jest do bólu liniowy.
Świat gry jest całkiem spory. Do eksploracji mamy trzy większe huby i jeden mniejszy. Świat można nazwać otwartym, bo momentami faktycznie jest co eksplorować, lecz bardzo często przybiera konstrukcję korytarzową z konkretnymi granicami, których nie da się pokonać. W większości miejsc te naturalne bariery realnie wpisują się w budowę świata gry, choć i są moje ukochane niewidzialne ściany, których nie da się pokonać. Krainy dostępne w Blacktail mają charakter baśniowy, gdzie kolorowe, jaskrawe barwy są przemieszane z mrocznym odcieniem farb. Generalnie lokacje odpowiadają porom roku i nawiązują do klasycznego, stereotypowego sposobu ich ukazania. Tereny są na tyle różnorodne, że zwiedzanie kolejnych części mapy jest interesujące, a rozmieszczone na każdym kroku pułapki sprawiają, że nie można szybko i łatwo przemieszczać się pomiędzy lokacjami.
Wielkim atutem gry, który robi wrażenie przez całą jej długość, jest odwołanie do słowiańskich mitów, wierzeń i folkloru. Prawie w każdym zadaniu łapiemy z łatwością nawiązania do tego, co znamy, np. baśni o Jasiu i Małgosi, Czerwonym Kapturku czy Nocy Kupały. W wielu wypadkach te nawiązania zostały przedstawione w humorystyczny sposób. Mnie szczególnie zapadła w pamięć realizacja obrzędu dziadów. Quest z tym zwyczajem został świetnie zrealizowany!
Jestem również miło zaskoczony wykreowaniem postaci niezależnych. W większości są oni przedstawicielami zwierząt, roślin i grzybów, ale nie tylko. Personifikacja, animizacja i antropomorfizacja stoją tu na porządku dziennym. W Blacktail spokojnie pogadasz z czarnym kotem, zrobisz zadanie dla grzybów albo pomożesz kamieniowi. Postacie poboczne zostały świetnie napisane, często obarczone pewnym rodzajem humoru, który nawiązuje do słowiańskiego folkloru. Dla człowieka takich tradycji brzmi i wygląda to świetnie. Również nasza protagonistka jest interesującą personą, do której da się przywiązać.
Rozgrywka
Gameplay opiera się w dużej mierze na walce. Co prawda natrafimy na kilka elementów platformowych, skradankowych lub ze dwie zagadki środowiskowe, jednak Blacktail walką stoi. Yaga jest niesamowitą łuczniczką oraz zna umiejętności magiczne, więc do walki używamy strzał oraz zaklęć. Samo strzelanie z łuku jest bardzo przyjemne. Do użytku mamy trzy rodzaje strzał i proste zaklęcia odpychająco/niszczące. I to tyle. Na te kilka godzin zabawy system jest zbyt ubogi i z biegiem czasu nie dostarcza frajdy, która miała miejsce na początku gry. Od samego rozpoczęcia rozgrywki moja taktyka opierała się na unieruchamianiu wrogów magią i dobijaniu strzałami. I tak kilka godzin.
Różnorodność wrogów w recenzowanej grze jest zdecydowanie za mała. W zasadzie już w pierwszym akcie zobaczymy prawie wszystkich. Na dodatek przeciwnicy ciągle się odradzają, nawet mimo tego, że parę chwil wcześniej było się w danej lokacji. Ten ciągły respawn wrogów wprowadza monotonię, ponieważ walki momentami jest za dużo. O ile potyczki ze zwykłymi przeciwnikami są nudne i męczące, o tyle starcia z bossami to prawdziwy majstersztyk. Utarczki z bossami zostały świetnie zaprojektowane, są różnorodne i stanowią wyzwanie. Te różnorakie schematy występują do samego końca, również w walce z finałowym antagonistą.
Gra oferuje prosty crafting polegający na tworzeniu amunicji i eliksirów. Do ich wykonywania należy zbierać surowce, które rosną naturalnie bądź wypadają z przeciwników. Ten system tworzenia przedmiotów początkowo jest bardzo frustrujący, ponieważ zbyt dużo czasu poświęca się w menu craftingu – zdecydowanie więcej niż na walce z przeciwnikami. To wybija z immersji. Oczywiście w toku ulepszania umiejętności naszej bohaterki ten problem powoli zanika, niemniej system ten na pewno można było zaprojektować lepiej.
Ulepszeń możemy dokonywać w chacie, do której wracamy za pomocą teleportu u Czarnego Kota. Aby uzyskać dany skill, należy zebrać surowce, a także zdobyć odpowiednią recepturę, dzięki której w ogóle poznamy umiejętność możliwą do zdobycia. Pierwsze schematy zdolności zdobędziemy w toku fabuły, jednakże aby odnaleźć więcej, to należy wykonywać zadania poboczne oraz eksplorować mapę. Pomysł na rozwinięcie postaci wydaje się dobry, ale mimo wszystko twórcy niejako zmuszają nas do aktywności poza wątkiem fabularnym, co nie każdemu może się spodobać.
W Blacktail występuje dość prosty system moralności, oparty na dobru i złu. Nasze wybory (również te drobne) mają znaczenie i wpływają na moralność i odbiór naszej bohaterki. Jednakże są na tyle prosto skonstruowane, że łatwo jest wybrać ścieżkę. Wyborów możemy dokonywać podczas misji lub ogólnej eksploracji.
Na koniec każdego z aktów gra nagle zmienia się z pierwszoosobowej przygodowej gry akcji na platformówkę 2D. W tych fabularnych sekwencjach wcielimy się w różne zwierzątka i pokierujemy rozgrywkę w linowej formule po ładnie wyglądającej planszy. Ten aspekt stanowi ciekawe urozmaicenie standardowej rozgrywki. Generalnie twórcy parę razy wprowadzają jakieś ciekawe mechaniki jak smażenie mięsa czy układanie wspomnień, ale są one krótkotrwałe lub jednorazowe. Wielka szkoda, bo widać, że autorzy z The Parasight mieli parę pomysłów na urozmaicenie gameplayu, ale zabrakło konsekwencji we wplątaniu ich na stałe.
W grze zaimplementowano słaby system szybkiej podróży. Przez pierwsze dwa akty możemy cofać się jedynie do wioski, przez co wędrowanie po mapie bardzo się dłuży. W połączeniu z ciągłym respawnem wrogów jest to irytujące. Dopiero od pewnego momentu fabuły odblokowujemy kamienie teleportacyjne, które pozwalają skrócić drogę w danym hubie; ale to i tak za mało. Szkoda, że kapliczki, w których zapisujemy stan gry, nie stanowią miejsc szybkiej podróży.
grafika i dźwięk
Pod względem wizualnym recenzowana gra prezentuje się bardzo dobrze. Tekstury otoczenia, obiektów i postaci zostały świetnie odwzorowane i pasują do klimatu gry. Oczywiście widać, że twórcy nie mieli wysokiego budżetu na tworzenie tej elektronicznej produkcji – dlatego to, co pokazali, jest warte uwagi i w żaden sposób nie odpycha od rozgrywki. Animacje zawarte w grze również wyglądają nieźle. Niekiedy przybiorą mroczniejszy wymiar, ale i wówczas robią wrażenie. Szczególnie dobrze zapadły mi w pamięci te opowiadane przez narratora dotyczące przeszłości Yagi.
Pierwsze zetknięcie z muzyką w grze wywołało we mnie niesamowite wrażenie. Świetny, słowiański utwór rozbrzmiewa w menu gry tak mocno, że aż szkoda przechodzić do rozgrywki. Jednakże to pierwsze wrażenie szybko mija, ponieważ podczas samej gry tych utworów jest zdecydowanie za mało i są za mało różnorodne. W Blacktail pojawia się melodia Wlazł kotek na płotek, która świetnie uzupełnia klimat i zadania zawarte w grze. Dźwięki otoczenia – fauny, drzew – oraz wrogów brzmią jak najbardziej w porządku.
Jakość
Blacktail pod względem jakościowym prezentuje się dobrze. Przez kilkanaście godzin gry nie natrafiłem na błędy związane z optymalizacją czy spadkiem klatek na sekundę. Jednakże parę problemów technicznych i tak napotkałem. Ze dwa razy wróg utknął pod teksturą i mnie atakował bez końca, przy czym ja nie mogłem wyrządzić mu krzywdy. Dodatkowo kilka razy chciałem otworzyć skrzynię, nie mając obok siebie żadnego wroga, ale gra twierdziła, że otaczają mnie przeciwnicy, przez co skarb był niedostępny – aż do momentu, gdy po kilku minutach wróciłem w dane miejsce. Zdarzyło się też, że główna bohaterka utknęła w teksturze, co zmusiło do wczytania gry na nowo.
Grałem w wersję z polskimi napisami i angielskim głosem. Niestety do gry wkradł się pewien błąd wybijający z immersji. Mianowicie: niekiedy pewne surowce przypominające szyszki, tzw. boboki, odzywają się po angielsku, a innym razem po polsku. Brzmi to słabo, kiedy jedno zdanie jest w jednym języku, a kolejne już w innym.
Ocena
Co do recenzji, mam wielki problem z oceną gry Blacktail. Już dawno nie byłem tak bardzo rozdarty w ocenianiu gry w poszczególnych kategoriach. Jest to spowodowane tym, że produkt ma wiele interesujących aspektów, które nie zostały dopracowane, więc ostatecznie jestem zmuszony traktować je jako drobne ciekawostki. W Blacktail każdy element został zrealizowany dobrze – i tylko tyle. Mimo przeciętnej fabuły, wizja świata, ogólny klimat oraz żyjące w nim postacie niezależne stanowią o sile odbioru gry. System ulepszeń, craftingu i szybkiej podróży należałoby przemodelować, bo obecnie obniża jakość rozgrywki. Także walka ze standardowymi przeciwnikami nie zachęca do grania. Jednak gdy przychodzą starcia z bossami, jest o wiele lepiej. Oprawa audiowizualna to najbardziej stabilny element recenzowanej gry, choć i tu brakowało rozwinięcia w warstwie dźwiękowej. Rodzima gra ma kilka błędów jakościowych, ale mimo ich występowania nie są one frustrujące.
Podsumowując, Blacktail to udany debiut polskiego studia The Parasight. Twórcy pokazali, że mają w sobie wiele kreatywności i potrafią stworzyć niezły produkt. Widać, że zabrakło trochę doświadczenia, co poskutkowało brakiem konsekwencji w ciekawych pomysłach. Myślę, że to ten projekt będzie stanowił dobry wstęp do tego, co może zaoferować nam to studio. Z niecierpliwością czekam na ich kolejne gry. Jeśli ktoś szuka produkcji w klimatach słowiańskiej kultury, to nie mógł trafić lepiej.
-
-
- Świat: 8/10
- Rozgrywka: 6/10
-
- Grafika: 8/10
- Dźwięk: 7/10
- Jakość: 7/10
-
Platforma testowa PC
- Procesor: Intel Core i9-9900KF
- Monitor: 24 cali MSI Optix MAG241CR
- Grafika: NVIDIA GeForce RTX 2070 Super Gaming
- Pamięć: 32 GB RAM
- Dysk: Kingston SNVS 1000 GB
- System: Windows 10 Home
- Myszka: Tracer Gamezone Reika RGB USB
- Klawiatura: Genesis Rhod 420
- +Klimat i ciekawy projekt świata
- +Postacie niezależne
- +Nawiązania do słowiańskiej kultury
- +Walki z bossami
- +Oprawa audiowizualna
- –Przewidywalna fabuła i prosty schemat misji
- –Powtarzalne walki i system respawnu wrogów
- –System ulepszeń i craftingu
- –Słabo zrealizowana szybka podróż
- –Błędy jakościowe i niekompletna polska wersja językowa
Pasjonat gier wideo od najmłodszych lat. Lubi wszystkie gatunki gier, ale serię Resident Evil wielbi ponad inne. Poza graniem uwielbia koszykówkę i gry planszowe.