NowośćPolecaneRecenzjaTemat dnia

Raj pod palmami. The Crew: Motorfest – recenzja [PC]

Fani gier wyścigowych mają w ostatnich latach prawdziwy raj. Forza rozgromiła serię Need for Speed, pozostawiając spuściznę, którą wykorzystał omawiany dziś The Crew.

Dziękujemy wydawcy Ubisoft za dostarczenie klucza do gry.

Załoga od początku głosiła wszem wobec iż „jest grą Ubisoftu”, nastawioną na ogromny otwarty świat z znajdźkami do odhaczania i z trybem multiplayer w roli głównej. „Dwójka” zrzuciła brzemię „ponurości” i realizmu swojej poprzedniczki, stawiając na zabawę i szalone transformacje różnych pojazdów w locie. Przy okazji serwując też mikrotransakcje i znikome zainteresowanie samochodami (tuningiem, ulepszeniami). Tak oto dochodzimy do najnowszego członka rodziny, który zdecydowanie nie chce w niej być, rezygnując z sukcesji (numerka), i który związał się ze wspomnianą serią Forza. I choć jest to krok w dobrym kierunku, odcięcie się od rodziny sprawiło też sporo kłopotów…

Świat

Nie ma co wspominać o fabule – chyba tylko to, że jej nie ma. Akcja Motorfest rozgrywa się na wyspie O’ahu, czyli w centrum Hawajów. Podczas naszego udziału w organizowanych na wyspie festiwalów wyścigowych odwiedzimy takie miejsca, jak Honolulu, Pearl Harbor i oplatające wyspę bujne lasy oraz wciąż aktywne wulkany (oto dowód). No właśnie, brakuje tu tego przepasnego świata USA, w którym aż chciało się zatrzymać lub zboczyć z toru, by ujrzeć Mount Rachmore czy inny Golden Bridge, jakiś historyczny obiekt, który da się znaleźć na fizycznej mapie. W Motorfestcie na prowadzenie (hehe) wychodzi zieleń i natura, piękne lasy i ocean. Zabudowań jest tu niewiele, nie wliczając samych tras. Podczas mojego ostatniego posiedzenia w The Crew 2 mocno wciągnąłem się w misje nazwane Stories – wymagające rozeznania na mapie przejażdżki w otwartym świecie, w których musiałeś odkryć miejscówki, mając tylko opis i zdjęcie. Angażujące, ale też spokojne wyzwanie podlane historyjkami – takiego czegoś brakuje mi na Hawajach, które są w miarę jednolite, pomijając „biomy” w stylu wulkanicznych terenów z siarką. Niestety wielkość mapy i jej małe zaludnienie nie dają takiej frajdy, jak odkrywanie Stanów.

Rozgrywka

Zamiast w mapie, wyjątkowość Motorfest widać w wyścigach. To na nich się skupiono i dla nich warto zagrać. W „dwójce” trasy były bardzo standardowe lub wręcz nudne („jedź samotnie przez 10 minut”), przez co wolałem sam wyznaczać sobie cele. Tutaj dzięki różnorodności tematycznej imprez wyścigi są w jakiś sposób unikatowe. I szczerze trudno w tej recenzji opisać je wszystkie, tak dużo wyzwań na Was czeka. Mamy dla przykładu 911 Legacy A Porsche Story, w których to etapach na metę musimy dojechać w jak najmniej naruszonym stanie. Albo spokojniejsze Vintage Garage, w którym trasę musimy sami rozpoznać, zerkając na fotki. Znajdzie się też coś dla fanów Tokyo Drift. Do tego pościgać się możemy motorami, samolotami czy łódkami (powraca szybkie przełączanie się między nimi). Typ wyścigów nazwany jest tu playlistą, a tych na premierę jest 15, po kilka tras każda. Dodatkowo są też „eventy grupowe” w stylu Destruction Derby (Battle Royale z samochodami na 32 graczy!) czy Grand Race (długie wyścigi z bodajże 28 kierowcami naraz). Widzicie więc, że otwarty świat jest dość pusty, służy tu głównie jako piaskownica/hub między świetnym mięskiem w postaci wyzwań – solowych lub online. Zupełnie odwrotnie do The Crew 2.

The Crew Motorfest

Po wyścigach otrzymujemy punkty doświadczenia (o tym zaraz) oraz części do aut. Powraca niestety (?) bardzo prosty „lootboxowy” system ulepszania aut – niczym z mmo wypadają nam wydechy czy silniki ubarwione kolorami. Tradycyjnie trzeba grindować kolejne przejazdy, aż nasza fura dostanie złotą felgę dającą +30 do sterowności. Choć system ten w takich arcadówkach ma sens, nie nastawiajcie na stworzenie auta marzeń. Tu mogę powiedzieć wyłącznie ze swojego doświadczenia, bo daleko mi do end-game’u. Tam faktycznie budowanie setu legendarek i dodawanie affiksów do nich może zmienić prowadzenie samochodów, lecz nie zagłębiajmy się w to. Warto wspomnieć, że zwiększono możliwości w edycji stricte kosmetycznego wyglądu (postaci gracza również). Wracając do expa – z czasem będziemy otrzymywać punkty legendy, dzięki którym odblokujemy stałe statystyki typu „więcej nitra” czy „więcej zdobywanej gotówki” (tę ostatnią wydajemy oczywiście na nowe auta). System znany z „dwójki” powraca i na szczęście teraz możemy wybrać dowolny skill.

The Crew Motorfest

To, co również zauważyłem po przesiadce z The Crew 2, to znacznie lepszy model jazdy. W przypadku samochodów jeszcze tego aż tak nie widać – czuć na pewno, że autami bardziej rzuca, przestały być jak resoraki. Nie mogę jednak powiedzieć, że to odmieniło grę. Ot, kolejne dobre poprawki. Wyjątkową zmianę poczułem jednak za sterami samolotu – to, jak przyjemne jest teraz latanie, trudno opisać. W poprzedniczce pojazdy lotnicze były przykrą i nudną koniecznością, a od sterowania bolały palce. Tutaj mamy dwa główne usprawnienia – o wiele większe przechyły lewo/prawo oraz tryb ekstremalny, po którego użyciu samolot staje się jak najbardziej gibka czirliderka, wykręcająca salta w powietrzu jak wir śmigłowca. Ekhm… tak, nie mogę zapomnieć o łodziach, którymi wcześniej sterowało się okropnie, a tu są o wiele bardziej skrętne. Swoją drogą ciekawa rzecz – domyślna kamera podczas prowadzenia samolotu znacznie zmienia sterowanie (na lepsze), ale już kolejne, nawet jak nie różnią się wiele od siebie, psują frajdę z latania, pojazd staje się trudniejszy w prowadzeniu. Szkoda tylko, że polatać i popływać nie przyjdzie nam dużo, bo łodzie i samoloty dostały bodajże po jednej playliście. Pojazdów jest oczywiście od zatrzęsienia – pośród 600(!) znajdziecie na pewno coś dla siebie. Warto dodać, że swoje fury z The Crew 2 możecie przenieść do Motorfest bez konieczności ich odblokowania.

Na koniec tego segmentu chciałem wspomnieć o kilku niuansach. Zmartwić może fakt, że utrudniono szybką podróż – trzeba ją teraz odblokować, zaliczając wyścigi. Nie jest to jednak duży problem ze względu na mniejszą mapę. Z The Crew 2 powraca Summit – to taki darmowy cotygodniowy battle pass, wykonujesz kilka aktywności i dostajesz nagrodę. Na pewno system ten znajdzie swoich fanów i tutaj. Inną zachętą do upiększania swoich aut będzie Custom show – swoją furę można zgłosić do konkursu o najładniejszą brykę, a głosy idą wprost od graczy. Świetna, zachęcająca do integracji z innymi sprawa i motywator do tuningu czterokołowców. Na koniec zaskakująca nowość – dodano możliwość cofania czasu w wyścigach, nawet w trybie multi (podobnie jak w innej grze Ubisoftu – Riders Republic).

The Crew Motorfest

Grafika i dźwięk

Tytuł tego wpisu zobowiązuje – to prawdziwy „raj pod palmami”. Naturę przedstawiono tu świetnie, od błękitnej wody, przez naprawdę bujne lasy, po neonowe miasta. Widać ewolucję po zachowawczej „dwójce” – trasy nabrały charakteru, a roślinność nie jest płaskimi bitmapami. Modele aut stały się bardziej realistyczne, głównie dzięki świetnemu oświetleniu. Swoją drogą – nie ma tu pieszych, w przeciwieństwie do odsłon z USA.

Jeśli chodzi o audio, to ryki aut już od dawna w serii stoją na znakomitym poziomie – pamiętajcie, że musiano nagrać aż 600 różnych zestawów odgłosów! Dobra robota, bo każdy silnik brzmi inaczej. Dźwięki otoczenia – in plus. W radiach wybrzmiewa o wiele milsza muzyka, usłyszeć można tu nawet parę klasyków. W The Crew 2 musiałem niektóre utwory wręcz pomijać, bo wwiercały mi się w głowę (w tym gorszym znaczeniu). Dubbing także jest przyzwoity, ale o nim opowiem więcej w sekcji jakości. Zdecydowanie najgorzej wyszły odgłosy uderzania w inne samochody, bo wraz z brakiem systemu zniszczeń (prócz destruction derby) daje to mieszankę starego The Crew, czyli walk żelaznych resoraków.

The Crew Motorfest

Jakość

Co musi posiadać każda gra Ubi? Błędy i cringe. Zacznijmy od warstwy technicznej. Jest ona… dość kiepskawa. Testowałem grę na dwóch konfiguracjach; na RTX 2080 nie będziecie mieć żadnych problemów, nawet na ustawieniach ultra. Za to na gorszym sprzęcie z GTX 1080 rozgrywka jest ledwo grywalna na najniższych ustawieniach. A mówimy o karcie, która większość współczesnych gier odpali bez problemów na wysokich parametrach. Wielka szkoda, że gra nie zadziała na Steam Decku z racji na anti-cheat. Dla ciekawskich – po wgraniu Windowsa uzyskacie na Decku szarpane 30 fps. Na szczęście serwery działają wrzawo, a lagów nie spotkałem, nawet przy największych wyścigach.

A przysłowiowy cringe? Nie ma fabuły, więc wszystko tu jest podlane bardzo lekkim klimatem o festiwalach i brykach na rajskiej wyspie. Przed wyścigami z playlisty obejrzycie filmiki do nich wprowadzające i nawet muszę je pochwalić – np. występ youtubera Donuta pasuje tu całkiem nieźle. Problemem są tu jednak absolutnie śmietnikowe dialogi. Gadki typ: „A tu mieszkałem” albo „Spójrz, zaraz przejedziesz przez wodną strefę festiwalową”, czy nawet pytania kierowane wprost do gracza: „Oto symbol naszego centrum społeczności, wiesz jaką funkcję pełni, prawda?”, są na porządku dziennym – w środku wyścigów! Nasza samochodowa asystentka Cara będzie biadoliła nawet w otwartym świecie, nie dając chwili na relaks. Szczerze mówiąc, czułem się tak, jakby gra miała nas za idiotów, wszystko tłumacząc za pomocą dialogów, nawet gdy nas to kompletnie nie interesuje (podczas gdy wiele mechanik, jak chociażby tuning, nie jest zupełnie wyjaśnionych). Albo jakby była to nachalna reklama, jak na torach z samochodami elektrycznymi, w których narrator usilnie rozgłasza, jak to elektryki są cudowne i co właśnie czujemy. Da się przeżyć, ale jestem przekonany, że nic nie wyniesiecie od tego przeładowania bzdurami.

The Crew Motorfest

Ocena

Wiecie, że Motorfest miał być wyłącznie rozszerzeniem dla The Crew 2 (podobnie jak wydawany za chwilę Mirage)? Czuć tu więc korzenie serii. Serii, która zamiast podążać swoim śladem, postanowiła zmienić kurs ku byciu „lepszą Forzą”. I wiecie co? Wyszło im to – to pozycja, którą powinien sprawdzić każdy fan gier wyścigowych. Z przyjemnym modelem jazdy i niezłą grafiką, niezwykłymi pomysłami na urozmaicenie rozrywki, z toną stale dodawanej zawartości… Motorfest to dobry kierunek dla serii i znakomita okazja, aby nabrała ona wiatru w żagle (mówi się już o The Crew 3). Właśnie takich gier potrzebuje Ubisoft – nie Riders Republic, zupełnie nieinteresującej gry „wszystko w jednym”, czy mnóstwa identycznych darmowych shooterów, które szybko znikną z rynku. Mam nadzieję, że po sukcesie Motorfest i (wróżę z kart) Assassin’s Creed Mirage, czyli tańszych, ale dopracowanych spin-offów, Ubi wróci z dołka dla bankrutów i zacznie tworzyć same dobre tytuły.

The Crew 2 – wrażenia z WGW 2017

The Crew: Motorfest
8.4/10
  • Świat: 8/10
  • Rozgrywka: 9/10
  • Grafika: 9/10
  • Dźwięk: 9/10
  • Jakość: 7/10
Po spędzeniu wielu godzin w poprzednich The Crew jestem bardzo zadowolony z tego, w jaką stronę poszła seria. W Motorfest nie liczy się ogromna mapa, tylko kwintesencja ścigałek – ciekawe wyścigi ze świetnym modelem jazdy. To tytuł już teraz na długie godziny, a tych będzie przybywać w kolejnych aktualizacjach. Brać i grać!

Platforma testowa PC

 

 

 

  • +Przyjemny model jazdy
  • +Różnorodne aktywności
  • +Świetna oprawa graficzna
  • +600 pojazdów, w tym samoloty i łódki
  • Okropne dialogi
  • Mała wyspa z wypełniona głównie pustką
  • Optymalizacja

Jak oceniamy gry?


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Rembus

Humanista, pasjonat historii i języków obcych (przede wszystkim angielskiego) oraz j. polskiego. "Pececiarz" od urodzenia, choć posiada obydwie kieszonsolki Sony. Spokojny człowiek, który lubi pisać to, co czytacie :P.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *