RETROMANIAK #129: Worms Armageddon – recenzja [PC]
W młodości strasznie lubiłem grać z kumplami na kompie. Zwykle gromadziliśmy się grupką u któregoś z chłopaków i przesiadywaliśmy razem przed monitorem. Naszym największym problemem było znalezienie czegoś, w co możemy pograć razem. Dlaczego? W dawnych czasach Internet nie był tak powszechny, więc multiplayer na jednym komputerze wyglądał zgoła inaczej.
Mało który tytuł pozwalał na zabawę we dwójkę – a co dopiero, gdy było nas więcej! Z braku opcji zdarzało się, że grywaliśmy w gry dla jednego gracza, przechodząc fragment gry od jednego checkpointu do drugiego, czy np. rozgrywając po jednym wyścigu. Zdarzały się jednak produkcje, w które mogliśmy pograć normalnie w kilka osób – jakiś tytuł umożliwiał np. rozgrywkę na zasadzie gorącego krzesła, więc każdy z graczy miał naprzemiennie swoją turę przed komputerem. Jednym z takich produktów, w które łoiliśmy godzinami, jest omawiane tutaj Worms Armageddon. Tytuł dostępny jest dzisiaj, chociażby, na platformie Steam czy GOG.
ŚWIAT
Pierwszy raz usłyszałem o tej serii jeszcze w czasach podstawówki, kiedy to na lekcjach informatyki mogliśmy pograć w oryginalne Wormsy – te z 1995 roku, na MS-DOS-a. W tamtym czasie seria nie robiła na mnie aż takiego wrażenia: umówmy się, że nie była aż tak fajna co późniejsze odsłony. Kiedy na komputerze któregoś z moich kolegów pojawiła się gra Worms Armageddon, tytuł niemal z miejsca stał się jednym z naszych ulubionych. Dlaczego? Już tłumaczę…
Worms Armageddon to kolorowa strategia, w której prowadzimy drużynę czterech robaczków do zwycięstwa. Naszym podstawowym zadaniem jest uśmiercenie wszystkich wrogów – ot, cała filozofia. Arsenał dostępnych broni jest wyjątkowo różnorodny, ale przy tym dosyć nietypowy. Poza klasycznym uzbrojeniem, takim jak np. strzelba, pistolet, bazooka czy granaty, mamy do dyspozycji kilka niedorzecznych środków agresji! Tylko tutaj jako broni używamy wybuchowych owieczek, zdalnie naprowadzanych gołębi czy bomby ukrytej w bananie!
Mało? Co powiecie na Bogu ducha winną staruszkę, albo Świętego Granata Ręcznego, który przed wybuchem wydaje z siebie sakralnie brzmiące Alleluja!? Świat gry jest po brzegi wypełniony lukrowaną przemocą, rodem z bajek dla najmłodszych. Całość skąpana jest w specyficznym i humorystycznym odwzorowaniu pola walki – nasze robale toczą starcia na wysypisku śmieci, w warsztacie malarskim czy na mapie w całości zbudowanej z sera.
ROZGRYWKA
Nasze urocze robaczki są dzielnymi stworzeniami, które nieraz muszą pokonać napotkane na swojej drodze przeszkody: czasem muszą przeskoczyć nad przepaścią, innym razem huśtać się na linie lub kopać dół przy użyciu młota pneumatycznego. Sprawny gracz potrafi pokonać pół mapy w ciągu jednej tury! Nie zapominajmy jednak o naszym głównym celu, jakim jest wyeliminowanie wszystkich przeciwników z planszy! Tych możemy pokonać na różne sposoby: zerując im punkty życia, topiąc ich w wodzie lub wystrzeliwując poza ekran rozgrywki (np. w jaskiniach). W przeciwieństwie do Worms 2, tak tu każda drużyna może liczyć maksymalnie osiem robaczków. Pojedynki odbywają się naprzemiennie w turach ograniczonych czasowo – w niektórych przypadkach mamy raptem piętnaście sekund na wykonanie swojego ruchu! Każda partia (mecz) ma określony czas trwania, zwykle od pięciu do trzydziestu minut, po upływie którego załącza się tzw. nagła śmierć (Sudden Death) – wtedy każdy z pozostających przy życiu robali pozostaje z jednym tylko punktem życia, a co turę podnosi się poziom wody.
Każda broń ma określone statystyki siły rażenia, tak pod względem zadawanych obrażeń, jak i wielkości powstałego wybuchu. Na mapie znajdują się również porozrzucane miny, beczki z napalmem, skrzynki z bonusami czy też apteczki. Warto przy tym pamiętać, że każde z nich mogą zostać wykorzystane przeciwko nam!
Do naszej dyspozycji oddano kilka trybów rozgrywki, takich jak np.: trening, misje czy błyskawiczny mecz. Ponadto możemy samodzielnie utworzyć partyjkę, wybierając zestaw broni, zasady gry i rozgrywaną mapkę (ta może być wybrana z listy gotowych lub wygenerowana losowo). W sytuacji, gdyby brakowało nam kompanów do rozgrywki, do naszej dyspozycji oddano kilka drużyn sterowanych przez komputer. Na pochwałę zasługują tutaj różne poziomy trudności – na najniższych nasi przeciwnicy często sami robią sobie krzywdę albo marnują turę na obmyśleniu ruchu… Za to na najwyższym poziomie wrogie robale cechują się morderczą precyzją i niesamowitą inwencją w zadawaniu nam obrażeń! Tutaj każdy gracz z łatwością znajdzie sobie odpowiedniego przeciwnika. Po zakończonej rozgrywce otrzymujemy statystyki meczu, z których dowiadujemy się, kto na przykład wykonał najcelniejszy strzał… czy też, który z robaczków okazał się najgłupszy.
Worms Armageddon zawiera szereg misji treningowych, które uczą nas używania poszczególnych broni czy sprawnego poruszania się po ekranie rozgrywki. Warto przy tym nadmienić, że poziom trudności jest dosyć wysoki jak dla początkujących graczy! Ponadto do naszej dyspozycji oddano różne misje o charakterze kampanii, które to mają specjalne warunki, jakie musimy spełnić, aby pomyślnie je ukończyć. Na przykład, raz musimy pokonać wrogów w określonym czasie, w innym wypadku zebrać skrzynkę znajdującą się na drugim końcu mapy, czy też przetrwać dostatecznie długo pod wrogim ostrzałem.
GRAFIKA I DŹWIĘK
Styl graficzny Worms Armageddon sprawia, że tytuł praktycznie nigdy się nie zestarzeje! Nasze działania bojowe rozgrywają się na kolorowych, dwuwymiarowych mapkach umieszczonych na wodzie. Całość grafiki sprowadza się do tekstur, z których składa się mapa, a te są po prostu ładne. Plansza tak naprawdę jest obrazem, który ulega swobodnej destrukcji, pomniejszając się wraz z każdym wybuchem. Pod koniec rundy zdarza się, że praktycznie nie ma na czym zawiesić robala!
Co do edycji powszechnej w dystrybucji cyfrowej, menu główne jest w języku angielskim, natomiast głosy tytułowych robaków są dostępne w wielu językach, w tym polskim. Świat Worms Armageddon jest nasycony specyficznym humorem, czego dowodem są liczne wypowiedzi naszych robaczków. Każda tura rozpoczyna się jakimś okrzykiem bojowym, a po jej zakończeniu często możemy usłyszeć pogróżki przeciwników, drobne docinki w kierunku gracza itd. Po wyjątkowo celnie rzuconym granacie zdarza się, że wrogie robaki wołają o pomoc! Jakby tego było mało, wyjątkowo udane zagrywki odtwarzają się ponownie, w formie parodiującej telewizyjne powtórki rozgrywek sportowych!
JAKOŚĆ
Byłbym chory, gdybym się nie uczepił jakiejś drobnostki, nie? Worms Armageddon ma zasadniczo dwa problemy, i do tego oba związane z jedną kwestią – rozdzielczością. Pierwszy wynika z faktu, że menu główne ma na sztywno ustawioną rozdziałkę (640 × 480), więc jesteśmy skazani na rozpikselizowaną, rozciągniętą grafikę przy każdym uruchomieniu tytułu…
A co z ustawieniami rozdzielczości w opcjach?! Tak, są one dostępne, ale dotyczą wyłącznie ekranu rozgrywki. Tutaj pojawia się drugi problem: im wyższa rozdzielczość, tym bardziej oddalony jest widok na mapę, przez co przy Full HD widzimy całą planszę bez przewijania ekranu! Jak dla mnie jest to rozwiązanie, które zabiera nam pewną część z oryginalnego doświadczenia, czyli celowanie do przeciwnika znajdującego poza zasięgiem wzroku. Niby detal, a jednak dla takiego dinozaura jak ja jest to ważne. Co prawda możemy samodzielnie zmienić rozdzielczość np. na chwalebne 800 × 600 pikseli, ale powiedzmy sobie szczerze – gra na współczesnych monitorach wygląda [wtedy] paskudnie!
OCENA
Worms Armageddon to jedna z tych gier, od których naprawdę ciężko się oderwać. Twórcy recenzowanego dziś tytułu zadbali o to, aby każda sesja była pełna nieprzewidywalnych zwrotów akcji, więc na nudę nie możemy narzekać. Nie zliczę ilości godzin spędzonych na graniu w tę grę! Kiedy któregoś roku pod choinkę dostałem Wormsy w wersji na PlayStation, byłem zachwycony! Potem okazało się, że konsolowe wydanie jest nieco zubożone względem pecetowej edycji, ale to już inna bajka… Co by jednak nie mówić, Worms Armageddon to kawał kapitalnie grywalnego mięcha, które bawi tak samo dziś co kiedyś! Polecam!
- Świat: 9/10
- Rozgrywka: 10/10
- Grafika: 9/10
- Dźwięk: 8/10
- Jakość: 9/10
Platforma testowa PC
- Procesor: Intel Core i5-3230M 2.60 GHz
- Grafika: Intel HD Graphics 4000
- Pamięć: 8 GB RAM
- System: Windows 10
- +Świetny zestaw broni
- +Ponadczasowa grafika
- +Zabawa, która (się) nie nudzi
- +Poziom trudności przeciwników
- –Rozdzielczość ekranu
- –Wyśrubowany poziom misji
- .
- .
- .
- .
Kiedyś nałogowo grał w Tony Hawka, dziś miłośnik gier roleplay i rpg – grind to dla niego podstawa. Mimo słabości do ubiegłych generacji nie pogardzi czymś świeżym. Z wykształcenia andragog, prywatnie gracz z dwudziestoletnim stażem.