ArtykułNowośćSprzęt

RETROMANIAK #132: Nintendo DS – czy dwa ekrany dają radę?

Kilka tygodni temu w moje ręce po raz pierwszy wpadły dwie przenośne konsolki: Nintendo DS oraz 3DS. Przyznaję: nigdy nie byłem fanem dwóch ekranów, a na myśl o obsługiwaniu gier przy użyciu rysika zwyczajnie czułem niesmak. Koniec końców postanowiłem uzupełnić moją kolekcję sprzętów i zaryzykować – może jednak dwa ekrany wcale nie są gorsze od jednego?

Dzisiaj skupimy się na poczciwym DS-ie, któremu za miesiąc cyknie okrągłe dwadzieścia lat od premiery – jak widać, jest ku temu okazja, a na 3DS-a jeszcze przyjdzie pora. Sprzęt zrewolucjonizował rynek handheldów i po dziś dzień jest najlepiej sprzedającą się przenośną konsolą w historii. Nintendo wypuściło na rynek aż 154 miliony egzemplarzy DS-a, stając praktycznie na równi z kultowym PlayStation 2! Takich wyników nie osiąga się przez przypadek!

Co więc stało za sukcesem konsolki? Przede wszystkim innowacyjny pomysł na nią. Sprzęt wyposażony został w dwa ekrany, każdy o rozdzielczości 256 × 192 piksele, z czego jeden z nich jest dotykowy. Dzięki temu twórcy gier dostali niespotykaną dotąd swobodę w programowaniu, co zaowocowało prawdziwym wysypem oryginalnych produkcji. To było coś kompletnie nowego! W 2004 roku ekran dotykowy znany był w zasadzie wyłącznie wąskiej grupie posiadaczy topowych telefonów z segmentu biznesowego – dla przykładu, w tamtym czasie swoistym szczytem technologii był Sony Ericsson P900i, a o pierwszym iPhonie Steve Jobs nawet nie śnił. Nintendo DS zaoferowało doświadczenie niedostępne nigdzie indziej.

Przyznam, że dwa ekrany zawsze budziły u mnie najwięcej wątpliwości – bo niby jak gracz ma patrzeć w oba okienka jednocześnie?! I jeszcze ten koszmarny stylus, który przypomina dziecięcą zabawkę, a nie kontroler do konsoli! Rzeczywistość jest jednak mniej straszna, a spora część gier czynnie wykorzystuje górny ekran, podczas gdy dolny pełni rolę wiecznie otwartego inwentarza, mapki czy ekranu statusu naszej postaci/drużyny. Rzadko która gra wykorzystuje obydwa panele do wyświetlania jednego, spójnego obrazu (odstęp pomiędzy ekranami wynosi aż 90 pikseli!). Niemniej muszę przyznać, że o ile wizja obsługiwania ekranu przy użyciu dołączonego rysika mroziła mi krew w żyłach, to jednak do grania wystarczy nam stary, dobry i niezawodny palec. Hurra!

nintendo ds historia
Oryginalny DS (po lewej) oraz DS Lite (po prawej)

Zastosowanie dwóch ekranów i panelu dotykowego było wygodne również z jeszcze jednego powodu – taki sprzęt stwarzał ogromną liczbę problemów przy projektowaniu emulatora. Wszystkie te innowacyjne rozwiązania zwyczajnie trudniej sensownie zaprogramować, a samo doświadczenie z obcowania ze sprzętem o takich możliwościach było ówcześnie nie do podrobienia. Czy było to aż tak ważne? Dodam tylko, że pierwszy emulator do poprzedniego handhelda Japończyków (tj. Game Boya Advance) powstał jeszcze przed samą premierą konsoli!

Nintendo DS umożliwiło granie w lokalnej sieci, bez żadnych kabli i dodatkowych akcesoriów. Z dzisiejszej perspektywy jest to jednak nieco utrudnione – sprzęt wykorzystuje stare protokoły szyfrowania hasła WiFi, więc prawdopodobnie będziemy zmuszeni do podłączenia konsolki do niezabezpieczonej sieci… Nintendo DS oferuje również wsteczną kompatybilność, chociaż jest ona źródłem kilku dylematów. Po pierwsze – nie wszystkie konsole ją oferują: tylko oryginalny DS i model Lite dają nam taką możliwość. (Późniejsza seria, ta z „i” w nazwie, została pozbawione tego luksusu). Po drugie: dotyczy ona tylko tytułów z Game Boya Advance. W gry ze starego Game Boya Color czy antycznego Mono już nie zagracie. Trzecią kwestią jest fakt, że wspomniane gry uruchomimy tylko w trybie dla pojedynczego gracza – Nintendo DS nie ma możliwości połączenia dwóch konsolek przy użyciu kabelka, a wspomniana wcześniej łączność bezprzewodowa działa wyłącznie w grach przeznaczonych na omawianą dziś konsolę. Wielka szkoda…


Kieszonsolka była dostępna w kilku modelach: DS, DS Lite, DSi oraz DSi XL. Każdy z nich ma swoje zalety, jak również i szereg wad, o których należałoby wspomnieć.

Seria DS

Pierwszy model DS-a jest urządzeniem dosyć dużym i topornym (w porównaniu do późniejszych wydań), a przy okazji ma też najmniejsze ekrany (o przekątnej 3, czyli 76 mm). Urządzenie wyprofilowane jest w taki sposób, że po złożeniu między dwiema częściami konsoli powstaje zauważalna szczelina, w którą łatwo dostaje się brud. Z tego względu sprzęt narażony jest na zarysowania.

Wydane w 2006 roku model DS Lite przeszedł drobną modernizację, dzięki której konsola stała się mniejsza i lżejsza od oryginału. Sprzęt z łatwością mieści się w niemal każdej kieszeni, a ulepszona konstrukcja obudowy znacznie lepiej zabezpiecza ekrany przed porysowaniem. Nintendo dodało również mały smaczek: obramowanie dolnego panelu dotykowego stylizowane jest na wzór prehistorycznych już zabawek Game & Watch.

Seria DSi

Konsole z serii DSi wprowadziły kilka istotnych zmian. Po pierwsze – mają lepsze podzespoły od swoich poprzedników. Jeden z procesorów ma dwukrotnie wyższe taktowanie (133 MHz w porównaniu do 67 megaherców!), a całość dopełnia cztery razy więcej pamięci RAM. Kolejną nowością są dwa aparaty fotograficzne. Modele DSi posiadają 256 MB pamięci dedykowanej oraz slot na kartę SD o maksymalnej obsługiwanej pojemności 32 GB. Ponadto miały dostęp do dedykowanego sklepu Nintendo DSi Shop, którego zamknięcie nastąpiło dopiero w 2017 roku. Dzięki temu można było kupować gry i aplikacje w wersji cyfrowej. Niestety, ze wspomnianych konsol usunięto gniazdo na kartridże do Game Boya…

nintendo ds historia
Porównanie rozmiarów DS Lite (po lewej) oraz DSi XL (po prawej). Różnica w wielkości jest odczuwalna.

Ostatnim modelem, który trafił do światowej sprzedaży w 2009 roku, jest DSi XL (w Japonii znany jako DSi LL). Urządzenie jest zauważalnie większe od swoich poprzedników, a jego głównym atutem są dwa 4.2-calowe ekrany, dzięki którym granie staje się o wiele przyjemniejsze. W szczególności przydają się w grach wymagających od nas precyzji (a kysz, stylusie!).

Bardzo ważna kwestia: żadna konsola Nintendo DS nie umożliwi nam zagranie we wszystkie dostępne na nią gry! Brzmi niedorzecznie, ale taka jest prawda. Produkty wykorzystujące drugi port w konsoli nie zadziałają (ewentualnie zadziałają w ograniczonym zakresie) na konsolach z literką „i”, bo te zwyczajnie takowego nie posiadają. Natomiast dla przeciwwagi kilka gier wykorzystuje dodatkową moc DSi czy wbudowane aparaty, więc nie uruchomimy ich na „zwykłej” konsoli (przynajmniej w teorii). Przed zakupem warto sprawdzić listę interesujących nas tytułów! Dodam tylko, że 3DS również nie obsłuży wszystkiego!

Z czym do ludzi…

Jako że w 2004 roku ukazało się również PlayStation Portable, pokuszę się o małe zestawienie obydwu konsol, pokazując, jak bardzo odmienne są ich założenia. Zacznijmy od tego, że DS nigdy nie był mocarnym potworem – PSP bez dwóch zdań gniotło konsolkę Nintendo pod względem grafiki i czystej mocy obliczeniowej. Jeżeli spojrzymy na listę dostępnych gier, to szybko zauważymy, że SONY miało naprawdę masywną bibliotekę hiciorów: Grand Theft Auto, Tekken, God of War, Metal Gear Solid, Killzone, Gran Turismo – wszystko to, czego moglibyśmy oczekiwać po domowej konsoli, tylko w kieszonkowym wydaniu. PlayStation Portable z buta wjechało w rynek mobilny, ale nie zdołało zdetronizować Nintendo. Nawet nie było blisko!

W obozie Mariana nikt w zasadzie nie przejął się kieszonsolką SONY – oba sprzęty dzieliło tak wiele, że ciężko mówić o bezpośredniej rywalizacji. DS na premierę był tańszy od swojego konkurenta o 100 dolarów, poza tym celował w zupełnie inne doświadczenie. Kiedy PSP starało się dać graczowi namiastkę PlayStation 2 w kieszeni, Nintendo jak zwykle poszło swoją ścieżką, serwując multum innowacyjnych tytułów, które w mniejszym lub większym stopniu wykorzystywały ekran dotykowy.

Czy takie podejście się opłaciło? Jak widać, tak. Co prawda nie znajdziemy tutaj zbyt wielu produkcji dla typowo hardkorowych graczy, ale to Nintendo – ich politykę gier zna chyba każdy. Swoją drogą, na DS-a dostaliśmy od nich całkiem przyzwoitą kolekcję gier – pewniaków takich jak nowe Pokémony, Super Mario Bros. czy The Legend of Zelda. Nie znaczy to jednak, że na ten sprzęt nie ukazywały się również duże gry AAA – na DS-ie można ograć sobie dwie trójwymiarowe odsłony Final Fantasy, a nawet pierwszego Residenta!

nintendo ds historia
Gry z DS-a najlepiej wyglądają… na DS-ie!

Po co DS, skoro jest 3DS?

To pytanie musiało się pojawić. Skoro 3DS jest wstecznie kompatybilny, to po co zawracać sobie głowę oryginalnym DS-em? Okazuje się, że jest kilka powodów, które warto rozważyć. Głównym, koronnym jest tutaj obraz – gry na oryginalnej konsoli wyglądają o wiele lepiej! Różnica jest naprawdę kolosalna! Wszystko wynika z innej rozdzielczości ekranów w 3DS-ie: podczas skalowania obraz traci swoją pierwotną ostrość, przez co wszystko jest rozmazane. Ponadto kilka gier wykorzystuje specjalne akcesoria podłączane do drugiego slotu (tego od kartridży Game Boya Advance). Chyba najbardziej znaną grą jest tutaj Guitar Hero: On Tour. Oczywiście w tym przypadku potrzebujemy konkretnego DS-a – oryginalnego albo Lite (DSi nie mają stosownego portu). Koniec końców, zostaje jeszcze kwestia wstecznej kompatybilności i korzyści z niej płynących – np. w Pokémonach możemy skorzystać z Pal Park aby zaimportować nasze potwory z GBA do DS-a.

Na początku wspominałem, że stałem się posiadaczem DS-a, a wciąż jeszcze nie powiedziałem nic o swoich odczuciach! W moje ręce trafił model Lite, który sprawdza się zaskakująco dobrze: obecnie jest najczęściej używaną konsolką przed snem, skutecznie wygryzając PSP z posady. Ponadto sprzęt jest zauważalnie mniejszy od handhelda SONY, nie wymaga również specjalnego pokrowca chroniącego przed zarysowaniami. Początkowo myślałem, że 3DS zastąpi u mnie DS-a (kupiłem go dosłownie trzy dni później!), ale różnica w obrazie i kątach widzenia ekraników przemawia na korzyść starszej konsolki. Mam również wrażenie, że żywotność baterii w DS-ie jest odrobinę lepsza.


A wy mieliście albo wciąż macie kultowego DS-a? Dajcie znać tu w komentarzach i na naszej oficjalnej grupie. Zajrzyjcie również na nasz fanpage na Facebooku!


Pamiętaj, aby przed zakupem zawsze sprawdzać cenę → Najniższe ceny gier znajdziesz na Ceneo.
Kupując za pośrednictwem naszego linku wspierasz rozwój naszego portalu, dziękujemy!


Dzięki, że doceniłeś nasz wkład i przeczytałeś ten wpis do końca! Jesteś częścią naszej społeczności i to od Ciebie zależą nasze dalsze kroki. Możesz nam pomóc:

  • zostawiając komentarz - wiele się nie napracujesz, a my dowiemy się na czym Ci zależy,
  • polub nasz fanpage na Facebooku, żebyś z łatwością otrzymywał informacje o naszej działalności,
  • daj znać znajomym - razem stworzymy wielką społeczność "Testerów Gier",
  • zasubskrybuj nasz kanał YouTube jeżeli chciałbyś, abyśmy publikowali więcej filmów.

Michał Jankowski

Kiedyś nałogowo grał w Tony Hawka, dziś miłośnik gier roleplay i rpg - grind to dla niego podstawa. Mimo słabości do ubiegłych generacji nie pogardzi czymś świeżym. Z wykształcenia andragog, prywatnie gracz z dwudziestoletnim stażem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *